Zapraszamy na miniPodcast, czyli to i ovo w historii sztuki, część czwarta – Putto.
Prezentuje Katarzyna Solińska.
Aniołek, amorek, cherubinek, kupidynek, bobasek, słodziak – putto – kogo widzimy na tak wielu przedstawieniach – na antycznych rzeźbach, amforach, mozaikach, średniowiecznych ilustracjach, renesansowych obrazach, barokowych ołtarzach, rokokowych sielankach, romantycznych i romansowych sceneriach - czy jest to ta sama postać serwowana nam przez sztukę, która ma się jak pączek w maśle na niezliczonych obrazach. Kim jest ta rozkoszna postać, często serwowana nam przez artystów z dodatkowym lukrem miłosnej otoczki – i różą - na pulchnych policzkach.
Przeprowadźmy szybkie badania ornitologiczne, angelologiczne i genetyczne. Przedstawmy ab ovo, od początku, krótką historię putto w historii sztuki.
Pocieszne i swawolne dziecko ze skrzydełkami - czym i kim tak właściwie jest ta wręcz ukochana przez artystów postać? - czasem widocznie zdziecinniała a czasem na wyrost dorosła. Kiedy w sztuce malec ze skrzydełkami to bożek miłości, a kiedy boski… anielski wysłannik, znak świętości, zwiastujący boskie objawienia? Jak go rozpoznać, czy też jak odróżnić amora od cherubina od putto?
Putto – to po włosku chłopiec – obecny w słowniku jak i w sztuce na granicy sacrum i profanum, czyli świętości i codzienności. Kim w historii sztuki jest putto, nagi chłopiec – czasem ze skrzydełkami, a czasem bez nich, Symbolem miłości, świętości, czy wyrazem świeckości?
Odpowiedzi na powyższe pytania szukajcie w podcaście. (Kliknij w zdjęcie)